|
||||
|
|
|||
Mapa położenia |
||||
Dalej niż 500 metrów od zabudowań 2 ,3 marca 2006r., źródło: różne, Mieszkańcy wygrali walkę z siecią telefonii komórkowej. Zdzisław Łobacz przez pięć lat walczył, aby w pobliżu jego domu nie stanął nadajnik telefonii komórkowej. - Udało się. Możemy nareszcie spać spokojnie - cieszy się mirszczanin. Pomogło mu miasto MIRSK, Operator telefonii komórkowej Plus GSM chciał ustawić maszt tuż za płotem od domu, w którym mieszka Zdzisław Łobacz z rodziną Do szkoły podstawowej, gdzie uczą się dzieci, byłoby 200 metrów. - Nie mogliśmy stać z założonymi rękami. Straciliśmy sporo nerwów, ale opłacało się. Wygraliśmy. Walczyliśmy także dla młodzieży, która dorasta i rozwija się - zaznacza Zdzisław Łobacz, który wraz z sąsiadami oprotestował plany Plusa. Mieszkańcy dotarli do raportów specjalistów, które wskazywały, że promieniowanie elektromagnetyczne jest szkodliwe dla zdrowia ludzi. Fale emitowane z anten wpływają m.in. na zwiększenie zachorowań na nowotwory. - Powodują także bezsenność, brak apetytu, anemię, podrażnienie - wylicza Łobacz. Wieloletnie protesty przyniosły pożądane efekty. Jednak nie powiodłoby się, gdyby nie pomoc władz gminy i radnych. - Stanęli po naszej stronie, za co jesteśmy im wdzięczni - nie ukrywa Zdzisław Łobacz. Rajcy uchwalili plan zagospodarowania przestrzennego dla miasta, gdzie wprowadzono zapis, że maszty telefonii komórkowej muszą stać dalej niż 500 metrów od zabudowy mieszkaniowej. Dokumentacja kosztowała magistrat około 70 tys. zł. - To spowoduje, że nadajnik nie stanie w miejscu planowanym przez operatora. Nie wydaliśmy firmie warunków zabudowy dla inwestycji, ze względu na protesty mieszkańców - mówi Andrzej Jasiński, burmistrz Mirska. Ponadto samorząd wystąpił o sporządzenie raportu oddziaływania masztu na środowisko, który może podważyć zapewnienia o nieszkodliwości przedstawiane przez operatora. |
||||
Informacja Gelzok z 14. stycznia 2006 ![]() |
||||
|
||||
![]() |